Czy mróz wymrozi komary i choroby? Obalamy mit!
Jednym z najczęściej powtarzanych zimą twierdzeń jest przekonanie, że mrozy wybijają choroby oraz szkodniki. Wierzymy, że mroźna zima jest konieczna, żeby lato było wolne od dających się we znaki much i komarów. Niestety - to mity! Dlaczego?
Mróz chorób nie wybije
Wystarczy sięgnąć po najprostszy przykład i znany wszystkim wirus grypy. Panuje przekonanie, że mrozy zabijają wirusa grypy, ale nie jest to prawdą. Temperatury poniżej zera dla wirusa grypy są idealnymi, w przeciwieństwie do wyższych temperatur. W temperaturze 22 stopni i optymalnych dla siebie warunkach (jak woda czy fekalia) wirus grypy wytrzymuje ok. 4 dni. W temperaturze 0 stopni - ok. miesiąc. Natomiast w temperaturze poniżej zera wykazuje bardzo długą przeżywalność. W laboratoriach jego szczepy przetrzymuje się w temperaturze -70 stopni!
Mroźne zimy zatem w żaden sposób nie przyczyniają się do zmniejszenia zachorowalności na grypę, a wręcz przeciwnie - pozwalają wirusowi przetrwać.
Całkiem podobnie jest z popularnymi rotwirusami, czyli wirusami odpowiedzialnymi za wywoływanie objawów żołądkowo-jelitowych: biegunki, wymiotów oraz objawów im towarzyszących: gorączki, osłabienia, odwodnienia. Rotawirusy są kompletnie nieodporne na obróbkę cieplną, lecz potrafią znakomicie przetrwać w produktach mrożonych. Niskie temperatury dobrze je konserwują, pozwalają im się rozwijać. Dlatego także i w ich przypadku mroźna zima im sprzyja i wcale nie sprawia, że mniej osób choruje na tzw. grypę żołądkową.
Wbrew obiegowym opiniom mróz nie jest także zabójczy dla bakterii. Nie giną one na mrozie, a jedynie tracą swoją aktywność, przez co wraz z odwilżą znów atakują. Dlatego mroźna zima nie jest żadnym gwarantem, że zachorowań będzie mniej.
Owady zimę przetrwają - mają swoje sposoby
Podobnie sprawa wygląda z nadziejami, że mroźna zima oznacza lato wolne od komarów, much i innych szkodników. Według powszechnych wierzeń, silny mróz zabije komary, przetrwają ewentualnie jajeczka i dlatego komary nie znikną, ale będzie ich po prostu mniej. Nic z tego.
Owady, jak i wiele innych organizmów, zimą wpadają w stan tzw. diapauzy. W tym czasie ich procesy życiowe są bardzo spowolnione. Zanim to się jednak stanie, instynktownie wyczuwają zbliżającą się zimę, a wraz z nią mrozy - dlatego zawczasu jesienią, kiedy temperatura powoli spada, a dni stają się krótsze, szukają dla siebie kryjówek. Znajdują je pod ziemią, w ściółce leśnej, w zagłębieniach drzew, a także tuż obok człowieka: w naszych piwnicach, na strychach, w magazynach, spiżarniach.
Faktycznie jest tak, że dla wielu owadów zima oznacza śmierć. Ale jest to wpisane w ich życie, instynkt już wcześniej kazał im złożyć jaja i to one w spokoju czekają na wiosnę - samice zadbały, aby złożyć je w bezpiecznych miejscach, nierzadko dodatkowo zabezpieczonych. W niektórych przypadkach zimę przetrwają jedynie zapłodnione samice - z ich jaj wykluje się nowe pokolenie.
W przypadku owadów, których początkowe stadia przebywają pod wodą, a dorosłe w powietrzu - larwy wiedzą, że choć tafla jeziora zamarznie, to przy dnie znajdą wodę o temperaturze ok. 4 stopni. I to właśnie przy dnie przeczekają niesprzyjające warunki i mróz.
Wiele owadów oczywiście zginie - ale jest to wpisane w działanie natury, przetrwają tylko najsilniejsze osobniki, które złożą jaja, z których mają szansę wykluć się kolejne silne osobniki. To dobre dla całej populacji.
Gdyby owady były tak nieodporne na mrozy, jak się w to powszechnie wierzy - ich populacja dawno zniknęłaby przynajmniej z tych szerokości geograficznych, w których temperatura spada znacznie poniżej zera. A paradoksem jest, że w takich miejscach jest owadów całkiem sporo.
A może chociaż komarów będzie mniej latem?
A jak jest z komarami, które są dla nas szczególnie uciążliwe latem, bo nie tylko nieznośnie bzyczą, są natrętne, ale także wysysają naszą krew, a po ukłuciu zostają nieprzyjemnie swędzące ślady? Komary są owadami zmiennocieplnymi. W ich organizmie występuje glicerol, który pomaga im przetrwać silne mrozy. Są zatem w pełni przystosowane do naszego klimatu (w którym mroźne zimy nie są przecież czymś nadzwyczajnym), zawczasu znajdują odpowiednie kryjówki, a ich stadiom w wodzie tym bardziej nic nie grozi - nie jest bowiem możliwe całkowite zamarznięcie całego akwenu wodnego (stawu, rzeki, jeziora). Nawet jeśli zamarznie góra, panujące niżej warunki są dobrymi dla przetrwania.
Na to, czy w danym roku komarów będzie dużo, wpływ ma wiele czynników. Zawsze więcej ich jest na terenach podmokłych, nie bez znaczenia jest wilgotność powietrza wiosną, ich liczebności sprzyjają powodzie. Czasem jest tak, że jaja zostają złożone w miejscu, gdzie wilgoci brakuje. Mogą na nią zaczekać nawet kilka lat, dlatego deszcze i powodzie mogą umożliwić wykluwanie się komarów z jaj złożonych dawno.
Działania zimą, które mogą nieco zmniejszyć liczebność komarów, to wsparcie ich naturalnych wrogów: nietoperzy, ptaków (zwłaszcza jerzyków i jaskółek), żab w oczkach wodnych. Niestety jeśli zimą zginie ich za dużo, komarów będzie więcej. Dlatego warto dokarmiać ptaki, a nawet w miarę możliwości zbudować budki lęgowe.
A jak z muchami? Czy zginą w mroźne dni?
W większości tak, ale nie przełoży się to na mniejszą liczebność ich populacji latem. Muchy są zimnokrwiste. Oznacza to, że gdy temperatura spada, nic nie mogą z tym zrobić i są wobec tego bezbronne - giną. Ale jesień to czas, kiedy instynkt im podpowiada, co robić - ich zadaniem życiowym staje się złożenie jaj. Jaja te w odpowiednich warunkach, które zapewniła im matka, przeczekają bezpiecznie do wiosny - wówczas nadejdą warunki odpowiednie do wyklucia.
Wiele much zginie, ale część z nich znajdzie schronienie w cieple naszych domów. Tu muchy się zahibernują i również zaczekają na czas, kiedy będą mogły wrócić do życia.
Polecamy ozonowanie
Niezależnie od tego, jak uciążliwe będą komary i muchy latem, i ile ich będzie, zawsze polecamy nasze zabiegi zwalczające muchy i komary. Zabiegi te uwalniają od uciążliwej ich obecności nawet na kilka tygodni. Polecamy również ozonowanie (w Gdańsku oraz całym Trójmieście) - jest w stanie zabić absolutnie wszystkie owady, które znalazły schronienie w naszym domu i czekają na wiosnę, a także ich jaja i inne formy przetrwalnikowe.
Ozonowanie wspaniale dezynfekuje, zabija pleśń, bakterie, wirusy, grzyby, usuwa nieprzyjemne zapachy, odkaża, odświeża i zostawia bardzo przyjemny zapach. Ozon jest ekologiczny, nie stanowi zagrożenia dla środowiska, ale jest przy tym śmiertelnie niebezpieczny w wysokich stężeniach, dlatego zabieg ten musi być przeprowadzany tylko i wyłącznie przez wykwalifikowanych pracowników.
Ozonowanie bardzo dobrze jest wykonywać zimą - wówczas usuwa wirusy, które - jak już wcześniej pisaliśmy, doskonale się rozwijają w ujemnych temperaturach i w zimowych miesiącach jest ich więcej, a nie mniej, jak się powszechnie sądzi.
Zapraszamy do kontaktu osoby z Trójmiasta, ale także z okolic (Tczew, Wejherowo, Reda, Puck, Starogard Gdański)!